Wczoraj trafiłam na świetną okazję wymarzonego wózeczka i po dzisiejszym przelewie, czekam aż dotrze ;)
Nie mogę się doczekać, chciałabym żeby czekała już na Maluszka w domu. Żebym mogła nim pojeździć chociaż na sucho ;)
Żeby po prostu był. Po oświadczeniu Mężnemu, że trzeba go będzie złożyć i sprawdzić czy jest kompletny i w jakim jest stanie, usłyszałam że to kolejna moja zabawka i on już dobrze wie co mi po głowie chodzi ;)
Za dobrze mnie zna i wcale się nie pomylił :p
Maluszek bryka coraz intensywniej. Ostatnio śmiesznie się rozciąga i wypycha pupę, tak że widać i czuć małą góreczkę przez skórę ;)
Ogólnie wczoraj napędziłam sobie sama strachu jak nigdy :(
W niedziele byłam na ognisku na którym zjadałam kiełbaskę. W poniedziałek rano obudziłam się z bolącym żołądkiem i wymiotami :(
Nic nie mogłam ruszyć, wszystko zwracałam. Po południu udało mi się zjeść rosół, a potem było już tylko lepiej. Rano obudziłam się jak nowo narodzona. Poszłam więc do pracy po dużym śniadaniu.
Czułam się świetnie, więc kompletnie się nie przejęłam.
W pewnym momencie zachciało mi się pić więc poszłam do kuchni, sięgnęłam po szklankę i straciłam przytomność. Dzięki temu, że wpadłam w miskę z wodą szybko się ocknęłam.
Pierwszy raz w życiu zemdlałam...
Teraz mam nauczkę...
A z milszych wiadomości, za 2 tygodnie kolejna wizyta i może uda się poznać płeć Maluszka, ciekawość mnie zżera jak zawsze :p
Czasem patrzę na jego zdjęcia i wszystko wraca, każdy okruch wspólnie spędzonych chwil...
Staram od nowa ułożyć sobie życie, ale on ciągle w nim trwa...
2 serduszek:
Ale w ostateczności chyba doszłaś do wniosku, że to TEN, prawda? Bo dwa ostatnie zdania Twojej notki wprowadziły mnie w niepewność, hmm
To bardziej skomplikowane niż się wydaje...
Tak to Ten, co nie znaczy, że mogę go mieć...
Prześlij komentarz