Jest dziwnie... Jakoś tak ciążowo.
Wczoraj wymiotowałam po spacerze, a niby świeże powietrze miało pomóc :P
Ogólnie mdli mnie praktycznie nieustannie. Nawet w nocy budzę się i czuje, że mi niedobrze.
Hormony szaleją, wczoraj 2 razy bez powodu, a za chwilę się śmiałam.
Ogólnie czuję się marnie. Najgorsze jest to, że nie jestem w stanie się uczyć, a teraz mam sesję. Nie wiem jak uda mi się ją zdać, ale jak to mówią- ,,czego nie robi się dla dziecięcia".
Do tego tęsknię, a On śni mi się po nocach...
Jest daleko... A ja chciałabym Go zwyczajnie zobaczyć. Przytulić się.
Choć na chwilę uwierzyć, że będzie dobrze.
Chciała bym już wiedzieć...
Mieć jasność.
Chcę żeby i tym razem szczęście dopisało...choć ten ostatni raz...
A teraz spuchnięty trochę brzusio :P